Cukier w normie

Był początek XVI wieku kiedy do jednego z europejskich portów wpłynął statek  z pierwszym transportem cukru. Pierwotnie cukier dostępny był wyłącznie dla elit. Nie znano jego sypkiej postaci, jako wykwintny przysmak trafiał do stół w postaci „cukrowych głów” do polizania. Rarytas, którym delektowała się europejska arystokracja wyprodukowano z trzciny cukrowej. Dopiero w drugiej połowie XVI wieku odkryto cukrowe znaczenie buraków.
Większość konsumentów myśląc o cukrze widzi słodkie przekąski lub ciasta. Połączenie cukru i tłuszczu, czyli podstawowe składniki deserów, to jedno z najbardziej smakowitych zestawień. „Czystego” cukru kupujemy mniej niż kilkanaście lat temu. Jednak nie oznacza to, że mniej go spożywamy. Zjadamy zdecydowanie więcej słodyczy i produktów z „cukrem ukrytym”.

O „ukrytym cukrze” mówimy w przypadku jedzenia, w którym nie występuje on naturalnie, tylko został sztucznie dodany. Na tej liście znajdują się np. mleczne przetwory. Największą pułapką są dosmaczane jogurty. Kupując owocowy jogurt nie spodziewajcie się raczej prawdziwych malin lub wiśni. Smak takiego jogurtu budują cukier i sztuczne aromaty. Zdrowiej wybrać jogurt naturalny i samemu wzbogacić go owocami, które są naturalne słodkie.

 

Kolejną dużą grupą dosładzanych produktów są napoje. Puszka Coca-Coli (330 ml) zawiera 8 łyżeczek cukru (pod tym kątem lepszą alternatywą będzie wybrania napoju typu zero czy light – oczywiście wszystko z umiarem). W sklepach unikajcie napojów, soków i nektarów. Zawsze warto przeczytać skład na etykiecie i sprawdzić, na którym miejscu jest cukier. Lepszym rozwiązaniem będą soki świeżo-wyciskane – a najzdrowszym po prostu porcja owoców (wprowadzenie soków tego typu będzie jednak cenne jeśli, zależy nam np. na zwiększeniu kaloryczności diety, a nie jesteśmy już w stanie „przejeść swojego zapotrzebowania kalorycznego”).

 

Zapewne spotkaliście się z terminem „zdrowy cukier” sugerującym, że jest coś szlachetniejszego niż biały cukier spożywczy. Z dużej grupy „zdrowych cukrów” wybrałam kilka najpopularniejszych. Część z nich może stanowić ciekawą alternatywę dla białego cukru, natomiast większości również warto unikać i nie dać „się nabrać” na stosowane chwyty marketingowe.

  • Nierafinowany cukier trzcinowy (brązowy) – nazywanie go „zdrowym” to wyłącznie marketingowy chwyt. Niczym nie różni się od swojego białego odpowiednika.
  • glikozydy stewiolowe (słodzik na bazie gliokozdydów nazywany jest stewią). Do zalet należy niewątpliwie wysokie bezpieczeństwo stosowania, wysoka termostabilność (dlatego doskonale sprawdza się w wypiekach), w stosowanych dawkach nie dostarcza nam kalorii. Właściwości prozdrowotne zależą od rodzaju glikozydów, ale często przypisywane jest im np. działanie obniżające ciśnienie. Niestety do głównych wad należy gorzki posmak, który wielu osobom nie odpowiada.
  • Erytrytol – to substancja słodząca, która występuje w naturze np. w pyłkach kwiatów. Jednak do sprzedaży trafia jako produkt sztucznej syntezy drożdży. Organizm nie metabolizuje erytrytolu, a w związku z tym nie dostarcza on nam kalorii 🙂 Można powiedzieć, że jest idealnym zamiennikiem dla cukru – niestety jest o wiele mniej słodki od sacharozy (co sprawia, że musimy użyć go zdecydowanie więcej (wyższe koszty) a w dużych dawkach powoduje biegunki 🙁

  • Ksylitol – wygląda i smakuje podobnie do cukru. To popularny zamiennik, który ma mnie kalorii niż tradycyjny cukier i niski indeks glikemiczny. Ma właściwości przeciwpróchnicze. Nadmierne spożycie może skończyć się biegunką, podobnie jak w przypadku erytrytolu.
  • Syrop daktylowy – to nie upłynnione daktyle, tylko cukier odzyskany z owoców daktylowca. W rzeczywistości jego wartość energetyczna i odżywcza jest zbliżona do cukru spożywczego.
  • Miód – ma właściwości przeciwbakteryjne, oczyszczające i rozgrzewające (dużo zależy jednak od jakości miodu). Cieszy się dobrą opinią, ale podgrzany do temperatury 40 st. C traci wszystkie właściwości i staje się „zwykłym cukrem”.
  • Syrop klonowy oraz syrop z agawy – są nieco słodsze i mniej kaloryczne w porównaniu ze zwykłym cukrem oraz znajdziemy w nich niewielką ilość składników odżywczych. Natomiast różnice te nie są ogromne, nie traktowałabym ich jako źródła witamin i składników mineralnych, a raczej obawiałabym się, że stosowane w zbyt dużej ilości (podobnie jak cukier biały) mogą powodować wzrost ryzyka chorób sercowo – naczyniowych.

To prawda – cukier dostarcza organizmowi znikomych wartości odżywczych. Z dietetycznego punktu widzenia wnosi niewiele dobrego. Jest nośnikiem energii, którą organizm potrafi „wyprodukować” z innych substancji. Jednak nie da się go wyeliminować, ponieważ jest składnikiem zbyt wielu produktów, jesteśmy przyzwyczajeni do słodkiego smaku i otoczeni nim z każdej strony. Słodkości są też częstym elementem wielu spotkań towarzyskich. Ważne jest, aby zwracać uwagę na jego źródła, pozbawić się jego dodatku tam, gdzie nie sprzyja to naszemu zdrowiu i nie wnosi żadnej przyjemności (np. dosładzane jogurty) oraz nie oszukiwać się, że niektóre zamienniki to zdrowsze alternatywy.

Nie trzeba jednak też cukru demonizować. Nie ma wątpliwości, że odrobina słodyczy jest w życiu  potrzebna. Nieustanne odmawianie sobie przyjemności i wprowadzanie ograniczeń, które nie są podyktowane względami zdrowotnymi, w dłuższej perspektywie może prowadzić do zaburzeń odżywiania. Zdarzają się przypadki, w których zaleca się dodawanie cukru czy mocno słodkich przekąsek. To sytuacje wyjątkowe, ale spotykane w pracy dietetyków. Myślę o osobach bardzo  intensywnie uprawiających sport oraz tych, którzy zmagają się z niedożywieniem. Z mojego zawodowego doświadczenia z tego typu pacjentami wynika, że zbyt niska masa ciała czy niska dostępność energii w sporcie, są groźniejsze niż dodawanie cukru. Podsumowując najważniejsze to mieć świadomość, że w naszym żywieniowym otoczeniu jest dużo cukru. Słodycze jedzmy rzadko, ale bez wyrzutów sumienia. Układając swój jadłospis zwracajmy uwagę na „ukryty cukier” i starajmy się go unikać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.